CYKL „POROZMAWIAJMY O LUKSUSIE”.
Mówi się, że artystom brakuje wiedzy biznesowej. Gdzie jednak mają ją zdobywać? Gdzie szukać, jeśli brakuje literatury, wiedzy i programów edukacyjnych z pogranicza kreatywności i biznesu? O luksusie i markach premium nie wspominając. Na szczęście w Polsce powoli zaczyna się to zmieniać, dzięki takim inicjatywom jak portal Fashion Biznes, który jest głosem branży mody i codziennym źródłem merytorycznej wiedzy dotyczącej trendów, sprzedaży i marketingu. Portal dedykowany jest projektantom, sprzedawcom i pasjonatom mody. Udało mi się porozmawiać z jego właścicielką – Urszulą Wiszowatą. Wspaniałą osobą z biznesowym podejściem, pasją do mody i edukacji, a także doświadczeniem wyniesionym prosto z nowojorskiej siedziby Chanel. Poruszamy kwestie biznesowe, edukacyjne i finansowe, ale też te osobiste, które napędzają do działania.
Jak to się stało, że zostałaś analitykiem finansowym w nowojorskim biurze Chanel?
Wyznaczyłam sobie cel i po prostu go osiągnęłam. Bardzo często jest tak, że mamy mnóstwo marzeń, ambicję i sporo wsparcia, ale czasami nie wiemy, w którym kierunku dążymy. Nie ukrywam, że ja też bardzo często błądzę, pukam w różne drzwi, spotykam wiele murów na swojej drodze, ale są pewne rzeczy, których nie mogę i nie chcę odpuścić – to była jedna z tych rzeczy. Dzięki namowom mojej siostry, zaaplikowałam o tę pracę i wiedziałam, że będzie moja. Poza tym miałam szczęście, po prostu trafiłam do odpowiedniego zespołu, znalazłam się w odpowiednim czasie i miejscu. To jest szczęście, ale to też była bardzo ciężka praca. Chanel to nie są tylko piękne reklamy, cudowne ciuchy i Karl Lagerfeld. To jest sztab niezwykle mądrych ludzi, którzy wyznaczają standard, do którego trzeba dojrzeć i dorosnąć. Nagle i ja musiałam dorosnąć.
Jak wspominasz ten okres?
Musiałam wykształcić w sobie pewne cechy osobowości i doskoczyć do standardu, jaki tam obowiązywał. Z jednej strony pracowałam indywidualnie, jako analityk finansowy, w związku z czym większość czasu spędzałam przed komputerem i tabelami excela. Okazało się, że jestem z tą rolą sama. Z drugiej strony musiałam tak tą wiedzę dostarczać innym, żeby była użyteczna. Nie wystarczy tylko pracować, trzeba być skutecznym w tym, co się robi. Musiałam dojrzeć do pewnych decyzji w moim życiu i zachowań w biurze. Było też mnóstwo wiedzy technicznej, którą musiałam posiąść. Bardzo długo zajęło mi nauczenie się różnego rodzaju systemów komputerowych, transferu danych, komunikacji do zespołów, którymi nagle musiałam zarządzać. Co chwilę dochodziły nowe obowiązki, bo to jest bardzo dynamiczny zespół, bardzo wiele się dzieje, bardzo dużo się zmienia. Co prawda, decyzje podejmowane są niezwykle wolno, co świadczy o tym, że są one przemyślane strategicznie. Musiałam mieć oczy i uszy szeroko otwarte, musiałam być niezwykle czujna na wszystkie, nawet najmniejsze elementy, które do mnie spływały, bo musiałam je połączyć w całość i przekazać dane dalej tak, żeby ktoś mógł z nich skorzystać, a mówimy tutaj o ludziach najwyższego szczebla w Ameryce w Chanel.
Biznes luksusowy to też spore inwestycje, chociażby w sklepy flagowe czy edukację personelu. Czy od strony finansowej to jest trudny biznes?
Jeżeli ma się wypracowany brand to jest troszeczkę łatwiej. Dużo prościej jest pozyskać nowego klienta, niż go zachować. Marki luksusowe idealnie sobie z tym radzą, to jest praca z istniejącymi już klientami, podtrzymywanie relacji, sprawianie, że ta osoba jest z marką na bieżąco, czuje się z nią dobrze, jest doceniana i dopieszczana, na różnych etapach, czy to w procesie zakupowym, czy w procesie edukacyjnym, czy nawet w procesie rozrywkowym. Marki robią to na przykład poprzez filmy digitalowe, które są co jakiś czas produkowane i emitowane jak chociażby przez Chanel. Podtrzymywanie tego momentu jest czasochłonne, bo wymaga niezwykłej precyzji, ale też wyczucia, czego ta klientka może chcieć np. za pół roku czy za rok. Wtedy zaczyna się etap kreacji, czyli należy przewidzieć to, czego ona może chcieć, po drugie stworzyć ten produkt i proces, który sprawi, że ona znowu uzyska efekt wow, a po trzecie sprawi, że ona dokona zakupu i opowie o tym koleżankom, a brand nadal będzie „świecił złotem”.
Skąd w tym wszystkim wziął się u Ciebie pomysł na Fashion Biznes?
W Chanel na co dzień śledziliśmy informacje, codziennie czytaliśmy magazyny, których spływały do nas setki każdego miesiąca. Każdy z nas chłonął tą wiedzę i chciał być na bieżąco z tym co robią inne firmy, jakie pomysły mają lub jak rotują kadry. Podglądaliśmy innych, podglądaliśmy ich strategie, podglądaliśmy nazwiska, kto zarządza jaką firmą – to jest część biznesu. W Polsce tego typu strategii nie ma, nie wiem czy dlatego, że to jest bardzo mały rynek i wszyscy znają wszystkich, czy też po prostu nie jesteśmy nauczeni posiadania tego typu informacji, nie mamy w sobie tej ciekawości. Nie jestem pewna, która z tych rzeczy jest ważniejsza, ale uważam, że tego typu wiedza jest esencją do funkcjonowania na rynku modowym. W związku z tym postanowiłam stworzyć właśnie Fashion Biznes i łączyć te dwa światy: polski z globalnym, ale też wyznaczyć inny standard na rynku, również ten biznesowy. Nie chciałam pisać o tym gdzie, kto bywa i co ma na sobie, ale właściwie jak to się dzieje, że taka sukienka powstaje, jak to się stało, że powstała tak piękna kampania reklamowa, kto za nią zapłacił, ile kosztowała i tak dalej – tak powstał Fashion Biznes.
Przez jakiś czas godziłaś dwie role: pracę w Chanel i Fashion Biznes, jak udało Ci się to zrobić?
Portal i pracę ciągnęłam przez rok – to było długie 12 miesięcy, ale one też dawały mi bardzo dużo radości. Fashion Biznes to spełnienie moich marzeń, bo okazało się, że oprócz tego, że mam umysł strategiczny i matematyczny, uwielbiam edukację. Uwielbiam pokazywać świat ludziom z drugiej strony. Z jednej strony miałam pracę, która była niezwykle pochłaniająca i konsumująca mój czas, moją energię i mój umysł, a z drugiej strony biegłam do domu, żeby napisać kolejny artykuł, czegoś się dowiedzieć o polskim rynku, przekazać swoją wiedzę. To dawało mi bardzo dużo radości i przyszedł moment, kiedy musiałam podjąć decyzję albo jedno, albo drugie. Zdecydowałam się, że spełnię swoje marzenie o powrocie do Polski i tak się stało. Postanowiłam, że to jest ten moment, kiedy chciałabym swój czas poświęcić Fashion Biznesowi, edukacji i tym samym dać sobie szansę spróbowania życia w Polsce.
Co to był za moment?
To jest tak, że wiesz i każdy kto prowadzi swój biznes wie, że jest taki moment, kiedy chcesz dać sobie szansę i podjąć ryzyko, położyć wszystko na jednej szali. Ja miałam to poczucie i wiedziałam o tym, że podejmuję dobrą decyzję. To była po prostu intuicja.
Teraz jesteś w Polsce i obserwujesz co się dzieje na rodzimym rynku, czy Twoim zdaniem branża luksusowa w Polsce różni się od tej światowej? Jakie to są różnice?
Luksus w Polsce jest postrzegany zupełnie inaczej niż luksus za granicą. To, co jest luksusem za granicą, w Polsce jest trochę marzeniem, a to co jest standardem za granicą, w Polsce jest luksusem. Porównam rynek polski i amerykański: to co jest standardem w Ameryce typu Michael Kors, Tory Burch, sportowe rzeczy adidasa czy nawet kupienie sobie perfum Chanel – jest standardem, praktycznie każdego na to stać. Z kolei w Polsce to jest postrzegane jako luksus. Ostatnie badania Allegro „Polska strojna” pokazały, że Polacy postrzegają markę adidas, jako luksusową więc ten poziom jest inny. To nie znaczy, że gorszy, po prostu jest inny. Jest oczywiście tutaj kilkaset tysięcy osób, które żyją na poziomie luksusowym, ale są to bardzo często osoby niezwiązane z modą, raczej właściciele ogromnych firm.
Jaka jest Twoim zdaniem przyszłość mody w Polsce?
Wydaje mi się, że jest bardzo dobra. Nasze portfele są zasobniejsze, wydaje mi się, że coraz skrupulatniej wybieramy – coraz częściej wybieramy rzeczy, z którymi się utożsamiamy, czyli jesteśmy w stanie podpisać się pod marką i kupić produkt, tylko i wyłącznie dlatego, że chcemy należeć do danej społeczności, mam na myśli np. Local Heroes, MISBHV, Femi Pleasure czy PROSTO. To są wszystko marki streetwearowe, lifestyle’owe, ściśle związane z konkretnymi grupami społecznymi i tutaj widać popyt. Obserwujemy też chociażby nasze firmy odzieżowe i ich akcje i wyniki finansowo-sprzedażowe – one każdego kwartału odnotowują zyski. Czy mówimy o markach lifestyle’owych czy o markach streetwearowych czy też o markach sieciowyh – one sobie wszystkie świetnie radzą, także potencjał widzę ogromny, nawet większy niż zagranicą. Marki luksusowe mają problemy ze sprzedażą, a w Polsce jednak jesteśmy cały czas na plusie, także myślę, że jest dobrze i będzie lepiej. Szkoda mi tylko tych polskich projektantów, bo oni mają naprawdę bardzo trudną drogę przed sobą i szanse na zaistnienie niezwykle małe.
Jak mogliby poprawić swoją sytuację?
Przede wszystkim zaplanować swój biznes, zaplanować go strategicznie, zaplanować swoją markę, komunikację, budżet i powierzyć pewne kluczowe aspekty marki specjalistom. Pretendenci nie mogą być specjalistami od wszystkiego, nie mogą być specjalistą od materiałów, od szycia, od projektowania, social mediów i sprzedaży. Oni są specjalistami od wszystkiego, a jeżeli jesteś specjalistą od wszystkiego, to jesteś specjalistą od niczego. Mając swój biznes, ile czasu musisz poświęcić na prowadzenie działalności i papierologię? Tak naprawdę dużo więcej czasu oni marnują niż pożytkują na to, co doprowadziłoby ich do celu. Jeszcze kwestia dystrybucji – nie jesteśmy kompletnie jej nauczeni. Także przede wszystkim edukacja, planowanie i oddanie kluczowych kwestii specjalistom.
Projektanci muszą też ponieść pewne inwestycje, dlatego może na początku robią wszystko, bo jeszcze nie stać ich na tych specjalistów. Czy są jakieś inicjatywy, które mogłyby im jakoś pomóc?
Powiedzmy sobie szczerze à propos młodych projektantów: po pierwsze to powinni się nauczyć na początku od kogoś lepszego od siebie. Niech zdobędą doświadczenie, praktykę, nawet jeśli miałoby to się wiązać z niewielką wypłatą. Lepiej niższa wypłata niż długi z prowadzenia własnej marki. Lepiej nauczyć się od kogoś, na cudzych błędach i zobaczyć jak pracuje ta cała machina, niż zaliczyć porażkę. Jeżeli nie stać nas na posiadanie marki i rozwinięcie własnej strategii, to znaczy, że już z góry skazujemy się na porażkę. Jeżeli nie mamy pieniędzy na rozwój, to z góry wiemy, że tego rozwoju nie będzie, więc jedna szansa na milion, że to może się udać. Dlatego to planowanie i dążenie do pewnego celu jest tak istotne, ono pozwala nam na eliminowanie potencjalnych porażek, kłopotów i problemów. Moja rada jest taka: przede wszystkim nauczyć się od kogoś najpierw, poświęcić się i nawet jeżeli chcemy coś projektować, czy spełnić się kreatywnie, róbmy to najpierw na boku, bo żyć z czegoś trzeba. Trzeba odłożyć pieniądze na co najmniej dwa lata działalności, która może nie przynosić zysków. Będziemy więcej wydawać, niż zarabiać i sama ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że nie sposób się rzucić na jakiś pomysł, na swoje marzenie czy inicjatywę z niskim stanem na koncie. Trzeba mieć to wszystko zaplanowane i trzeba też zabezpieczyć się od najgorszego, bo to najgorsze, jestem pewna, że przyjdzie. Jak nie z jednej strony, to z drugiej.
A jakie są Twoje plany i przyszłość portalu Fashion Biznes?
Zdecydowanie chciałabym, żeby portal stał się platformą edukacyjną, ale przede wszystkim łączył pracodawców z kandydatami do pracy. Chcielibyśmy ulepszać nasze podwórko, ściślej związać się ze szkołami modowymi w Polsce, ale przede wszystkim zacząć intensywnie promować polską modę za granicą z Instytutem Prawa Mody. O tym już wkrótce mam nadzieję, że będzie głośno.
Zależy nam na biznesowej edukacji sektora kreatywnego. Jesteśmy jeszcze nadal strasznie płytcy w swoich potrzebach edukacyjnych, jesteśmy bardzo do tyłu, jeśli chodzi o naszą wiedzę o rynku modowym. Ona niestety nadal ogranicza się wyłącznie do celebrytów, ścianek i czerwonych dywanów. Nie chcę iść na łatwiznę i nie będę pisać o takich rzeczach bo czuję, że robię w mojej karierze krok do tyłu zamiast krok do przodu. A więc biznes, który kocham i czuję.
Z czego wynika ten brak wystarczającej wiedzy?
Mamy niską potrzebę, a właściwie brak świadomości, że potrzebujemy wiedzy biznesowej, że potrzebujemy wiedzieć, co się na świecie dzieje. Potrzebujemy podglądać inne marki, jak one działają marketingowo, jakie mają strategie, jak rozwijały się na przestrzeni lat i z jakim efektem. Od dwóch lat przyzwyczajam czytelników i branżę do tego typu newsów i w końcu widzę efekty. Zaczynaliśmy od kilkunastu tysięcy użytkowników miesięcznie, dziś jest już ich łącznie na wszystkich kanałach ponad 150 tys. Od początku wierzyłam w swój projekt, bo tak to działa za granicą i się sprawdza. Dlaczego miałoby się nie sprawdzić u nas? Przecież każdy chce zarobić na dalszy rozwój siebie i swojej firmy.
Polski rynek potrzebuje edukacji?
Oczywiście! Zobacz co się dzieje z naszym rynkiem modowym. Mało który projektant jest w stanie wyjść na rynek zagraniczny. To świadczy o niskiej świadomości i braku specjalistów na naszym rynku, którzy wprowadzaliby takie marki na rynki zagraniczne, więc jeżeli nie ma osób i nie ma rezultatów to znaczy, że czegoś nam brakuje, prawda? Brakuje nam przede wszystkim edukacji i wiedzy. Edukacja na poziomie artystycznym jest naprawdę na bardzo dobrym poziomie, mamy coraz więcej placówek prywatnych i publicznych. Brakuje nam edukacji biznesowej, warto by było uzupełnić naszą wiedzę o takie aspekty jak management, visual merchandising, analizę i planowanie sprzedaży. Mało kto też wie jak zbudować biznesplan, podstawową kampanię marketingową, jak rozmawiać z inwestorami, planować wydatki albo jak przygotować się na rozmowę rekrutacyjną. W końcu większość z nas i tak będzie pracować dla kogoś, więc dobrze by było gdybyśmy przygotowywali młodych ludzi do pracy w grupie, do szanowania pracodawcy i korporacji. Nie możemy być wszyscy biznesmenami pracującymi na własną rękę.
W jaki sposób chcecie tą edukację poprawiać?
Na razie jeszcze nie chcę zdradzać zbyt wielu szczegółów, ale na pewno mocno promujemy oferty pracy w sektorze odzieżowym i kosmetycznym. Mamy świetne relacje z największymi firmami w Polsce i z uczelniami, więc udowodnimy, że sukces jest w zasięgu ręki, każdej ręki.
Czymś się inspirujecie?
Ja inspiruję się swoją edukacją i doświadczeniem ze Stanów. Nie miałam okazji za bardzo zaznać polskiej edukacji, a amerykańska jak widać działa. Czemu więc nie czerpać od najlepszych. A to, że kocham uczyć to już zupełnie inna sprawa.
Ciebie ktoś wdrażał w ten świat? Miałaś jakiegoś mentora?
Na pewno były różne etapy w moim życiu i różne osoby, które mi towarzyszyły i pomagały. Ja od małego, naprawdę od małego, kochałam czytać o biznesie. Czytałam bardzo poważne magazyny biznesowe, książki – to już chyba było silniejsze ode mnie. Przykład miałam też w domu, moja mama jest księgową i niezwykle mądrą, ambitną kobietą. Później w kolejnych etapach swojego życia spotykałam bardzo różnych ludzi, którzy dokładali kolejną cegiełkę do mojego życia, ale to jest przede wszystkim ciekawość świata, nikt na siłę nie wymusiłby na mnie tego, gdyby mnie samej nie ciągnęło do tego typu wiedzy. To na pewno byli profesorowie w szkole biznesowej, ludzie naprawdę ogromnego biznesu i sukcesu. To na pewno były osoby, z którymi później miałam okazję współpracować i na pewno Chanel. Chanel otworzył mi po prostu wszystkie możliwe drzwi, ale też pokazał mi, że biznes jest na tyle skomplikowany i wymaga wiedzy 360 stopni, że musimy być na bieżąco. Tego nie da się nauczyć z dnia na dzień, to nie jest tak, że usiądziemy raz, obejrzymy wszystkie portale, wszystkie wiadomości, czy wszystkie magazyny i nagle będziemy wszystko wiedzieli – to tak nie działa. Tego rodzaju wiedzę gromadzi się latami, latami i jeszcze raz latami.
Twoje osiągnięcia już dzisiaj są imponujące, czy myślisz o sobie jako o kobiecie sukcesu?
A co to znaczy? To można interpretować na wiele różnych sposobów. Wydaje mi się, że ja sobie nie zdaję sprawy z tego ile udało mi się zrobić, bo ja to po prostu robię, ja o tym nie myślę, ja po prostu działam. Mam nadzieję, że tak jestem postrzegana, ale ja tak o sobie samej na pewno nie myślę.
A co byś podpowiedziała innym, którzy chcą się spełniać, chcą realizować swoje plany, marzenia?
Szlifujcie swoje najlepsze strony a NIE nadrabiajcie tych słabszych. Słuchajcie siebie, wyznaczajcie takie cele, które są do spełnienia i do których będziecie sukcesywnie dążyć. Skoncentrujcie się na jednej rzeczy i realizujcie swoje marzenie małymi krokami, te wielkie wizje potrafią wystraszyć i zniechęcić. Pamiętajcie: żeby brać, trzeba najpierw coś dać, nie ma nic w życiu za darmo. Nie bójcie się ryzykować.
Za każdego trzymam mocno kciuki, bo każdy z nas dostaje swoje jedyne szanse w życiu, wykorzystujcie swoje tak jak ja wykorzystałam moją.