Zastanawialiście się kiedyś jak Polskie konferencje związane z marketingiem, komunikacją, strategiami, digitalem i szeroko rozumianym biznesem wypadają w porównaniu z innymi krajami? Ja już wiem! Miałam okazję uczestniczyć w jednej z nich, organizowanej w Genewie. Temat przewodni: komunikacja. Wrażenia? Mimo, że często stawia się kraje zachodnie za wzór do naśladowania i nie wiadomo jakich innowatorów, w tym przypadku możemy stanąć z nimi na równi, jeśli nie wyżej.
Oto kilka moich najważniejszych obserwacji z 7. edycji konferencji Communica (05-06.10.2016, Genewa):
POZIOM MERYTORYCZNY
W związku z wykonywaną pracą, miałam naprawdę wiele okazji do uczestniczenia w różnego rodzaju konferencjach, targach czy wydarzeniach w Polsce. Jak to ze wszystkim bywa, ich poziom jest dość różny w zależności od rangi wydarzenia czy nawet konkretnego prelegenta. Jedno jest pewne: poprzeczka zawsze była zawieszona bardzo wysoko. Mimo że tematy często się powtarzały, zawsze znalazło się coś nowego, odkrywczego (jakiś trend, przykład kampanii, zjawisko etc.), co faktycznie dawało do myślenia i pozwalało marketerom być na bieżąco, trochę się zainspirować i pomyśleć o nowych, niestandardowych kierunkach. Porównując ten poziom do tego, co miałam okazję zaobserwować, uważam, że kompletnie nie mamy się czego wstydzić a wręcz to od nas można by się uczyć. W kółko powtarzające się tematy (social media, mobile, rekomendacje), oczywiste oczywistości, nic odkrywczego, przykłady kampanii, które zna już naprawdę każdy, kto choć częściowo jest zainteresowany marketingiem. Tak jak zazwyczaj wychodziłam z tego typu konferencji z głową pełną nowych pomysłów i inspiracji, tym razem miałam poczucie znudzenia i tego, że równie dobrze mogłabym sama wyjść na scenę i coś opowiedzieć bez większego przygotowania (choć po francusku mogłoby być ciężko ale to już inna kwestia). Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, bo osoby z dużą wiedzą merytoryczną można było tam spotkać – raczej chodzi o dobór tematów, ich prezentację i zakres.
„Uważam, że kompletnie nie mamy się czego wstydzić, a wręcz przeciwnie – to od nas można by się uczyć.”
ORGANIZACJA
Wydarzenie miało miejsce w centrum konferencyjnym Palexpo, przy genewskim lotnisku. Poza konferencją i dyskusjami panelowymi została zorganizowana strefa dla wystawców – bardzo różnorodnych (media, eventy, uczelnie, agencje, wydawcy, wykonawcy). Organizacyjnie bardzo dobrze, jednak wątpliwości mam co do samych wystawców, ich stref i zaangażowania – było ich sporo, co powodowało chaos, dobór był chyba dość przypadkowy i do teraz mam wątpliwości czym zajmują się niektórzy z nich. Aczkolwiek, znalazłam też coś interesującego w kwestii marketingu dóbr luksusowych: studia z tej dziedziny (jeśli ktoś byłby zainteresowany, tutaj znajdziecie informacje na ten temat).
LUDZIE
Największą różnicą, jaką mogłam zauważyć, był zdecydowanie profil uczestników: dużo, dużo starszy niż w Polsce. Na widowni zasiadali przestawicie różnych firm (małych, średnich przedsiębiorstw, korporacji, ludzie z różnych branż), ale proporcje między młodszymi (początkującymi, którzy zdecydowanie potrzebują nowej wiedzy) a starszą kadrą – odwrotny niż w Polsce (przyznaję, że to tylko moja obserwacja, nie mam żadnych statystyk na ten temat). Ciężko oceniać czy to dobrze, czy źle. Raczej zastanawiam się, gdzie podziali się Ci młodzi, zdolni, ambitni, którzy chcą chłonąć wiedzę i stawać się ekspertami, ale to temat na osobny artykuł i drobny research z mojej strony.
WASZE OPINIE
A Wy, co myślicie o poziomie konferencji i wydarzeń marketingowych w Polsce? Może macie też jakieś doświadczenia z międzynarodowych i chcecie się podzielić?