CYKL „POROZMAWIAJMY O LUKSUSIE”.
Z kim najlepiej rozmawiać o biznesie w branży luksusowej w Polsce, jeśli nie z Dr Ireną Eris? Zbudowała luksusowe imperium kosmetyczne, realizuje ideę holistycznego piękna oraz stworzyła markę o zasięgu globalnym, docenioną przez prestiżowy klub Comité Colbert. Rozmawiamy nie tylko o tym, jakie są polskie realia branży i co decydowało o sukcesie firmy, ale również o szczęściu i o tym, co ważne w roli przedsiębiorcy.
Jak zbudować luksusowe imperium w Polsce? Jaki był przepis na sukces?
Przepisu na sukces nie ma. Jest natomiast szereg elementów, które mogą mieć na to wpływ. Zewnętrznych i wewnętrznych. Zewnętrzne to okoliczności – czyli to, co nazywam sprzyjającym losem. A wewnętrzne? U mnie polega to na tym, żeby akceptować życie. Bo ono jest, jakie jest. Nie zmieni się na nasze życzenie, ale mimo to możemy mieć duży wpływ na jego kształt. I o tym nie zapominajmy! Bardzo ważnym jest bycie sobą i konsekwentne trzymanie się własnych ideałów i wartości. Wartością, która pomaga jest przede wszystkim tolerancja: dla zdarzeń i dla ludzi. Mają prawo być inni od nas, bowiem w tej różnorodności jest siła. Czerpmy od siebie to, co najlepsze. Uczmy się ludzi i nikogo nie zmieniajmy na siłę. Dotyczy to również sfery biznesowej. Obszar dóbr luksusowych w Polsce jest jeszcze słabo rozwinięty. Dzieli nas przepaść od rynków zachodnich. To w dalszym ciągu teren w Polsce niszowy, bardzo płytki. Budowanie pozycji biznesowej marek w tym segmencie jest zatem trudne. Przede wszystkim wymaga w działaniu konsekwencji z jasno określoną wizją. Nie wolno postępować pochopnie i nierozważnie. Najważniejsza jest tu odpowiedzialność i dbałość o najwyższą jakość tego, co robimy. Sukces sam nie przyjdzie. Osiągnąć go można dzięki wytrwałości i zaangażowaniu. Jeśli jesteśmy przekonani o słuszności własnych decyzji, podążajmy za marzeniami.
Obszar dóbr luksusowych w Polsce jest jeszcze słabo rozwinięty. Dzieli nas przepaść od rynków zachodnich.
Trzeba być wizjonerem, myśleć przyszłościowo? Co jest najważniejsze?
Na pewno niezbędna jest tu precyzyjnie określona strategia. Biznes to proces długofalowy i należy mieć świadomość, że planowanie wybiega minimum na 5 lat wprzód. Dzięki temu, dokładnie, krok po kroku, realizujemy założenia przybliżające do wytyczonego celu.
Sukces sam nie przyjdzie. Osiągnąć go można dzięki wytrwałości i zaangażowaniu. Jeśli jesteśmy przekonani o słuszności własnych decyzji, podążajmy za marzeniami.
Jakie Pani ma plany na dalszy rozwój biznesu? Jak wygląda długoterminowa strategia?
Zdecydowanie eksport. Eksport jest naturalnym kierunkiem rozwoju. W ciągu ostatnich 5 lat eksport wzrósł o 220%. Rozwijamy nasze marki w kluczowych regionach – w Europie Centralnej i Wschodniej, Azji, Krajach Zatoki Perskiej. Łącznie sprzedajemy do około 50 krajów. W tym roku weszliśmy z sukcesem do Libanu, Omanu i Bahrajnu. Podróżujący Polacy często robią zdjęcia naszych kosmetyków – na przykład na lotnisku w Dubaju – i przesyłają nam z dopiskiem „widzieliśmy”. To dla nas bardzo miłe. Ale najlepsze są takie momenty, jak jakiś czas temu, podczas pobytu na Malcie z mężem weszłam do apteki po tabletki na ból głowy – a tam obok Vichy cały regał naszych dermokosmetyków z serii Pharmaceris. Pięknie również, wśród marek selektywnych, prezentuje się nasze stoisko w Aarhus w Danii w Centrum Handlowym Saaling.
Jak się zaczęło? Dlaczego podjęła Pani decyzję o założeniu własnego biznesu? Czy początki były trudne?
Początki nie należały do najłatwiejszych. Zaczynałam od zera, zatrudniałam tylko jedną osobę do pomocy. Później do mojej działalności włączył się mąż. I w naturalny sposób to on przejął funkcję zarządczą, a ja dalej pracowałam w laboratorium – produkowałam i tworzyłam nowe receptury.
Dzięki trudnym początkom dużo nauczyliśmy się na własnych błędach. Zarządzaliśmy na zasadzie logicznego myślenia, rozwiązywania podstawowych problemów, czasami metodami niestandardowymi. Patrząc przez pryzmat tych wszystkich lat, myślę, że jeśli ktoś chce naprawdę coś w życiu zrobić, ma jakiś cel, a nie do końca zdaje sobie sprawę, jak wyboista czeka go droga, to chyba właśnie ten brak świadomości umożliwia mu czasem postawienie tego pierwszego kroku.
Dziś mogę powiedzieć, że prowadząc własny biznes, na wszystko trzeba patrzeć z lotu ptaka, z pewnej perspektywy. Firma to ciągłe podejmowanie decyzji, które wiążą się z ryzykiem. Jak zaczynasz, to ryzyko dotyczy tylko jednej osoby. W miarę upływu czasu i rozwoju przedsiębiorstwa, ryzyko przekłada się też na innych, np. na pracowników. Trzeba mieć wizję i umiejętność myślenia “do przodu” – poza schematami, które nas codziennie ograniczają. Do tego dochodzi dbałość o niezwykle istotne zagadnienia, jak np. finanse i sprzedaż oraz jeszcze wiele innych obszarów. Właściciel nie jest specem wyłącznie w jednej dziedzinie. Musi umieć połączyć wiele nici w całość.
Dzięki trudnym początkom dużo nauczyliśmy się na własnych błędach.
Jakie były największe wyzwania?
W tamtych czasach… nadążyć za popytem. Dziś umacniać i budować wizerunek firmy innowacyjnej, jaką jesteśmy od początku działalności. Chwalić się osiągnięciami naukowymi i sprawiać, by kobiety, świadome wysokiej jakości naszych produktów, kupowały kosmetyki Dr Irena Eris.
Jak zmiana ustroju wpłynęła na biznes?
W nasze żagle w dobrym momencie zaczął dąć wiatr historii. Szczęśliwe zdarzenie to zmiana ustrojowa z 1989 roku. Jej wynikiem była nowa sytuacja gospodarcza, pozwalająca na szybki i swobodny rozwój firmy. Przeskok był ogromny – z pogardliwie traktowanego „prywaciarza”, za którego uważano przedtem każdego, kto prowadził własną działalność gospodarczą, stałam się nagle szanowanym przedsiębiorcą, płacącym duże podatki, nakręcającym koniunkturę i dającym wiele miejsc pracy. Na dodatek zmiana ta pojawiła się w najlepszym z możliwych momencie, w którym osiągnęłam już pułap możliwości rozwoju dopuszczalny dla prywatnego biznesu w ustroju socjalistycznym i co niewątpliwie zastopowałoby dalszy rozwój firmy. Do innych, szczęśliwych dla mojej firmy, zdarzeń mogę też zaliczyć przystąpienie Polski do UE. Przyczyniło się ono do rozwoju eksportu – otworzyło nowe rynki dla moich produktów, zniosło uciążliwą biurokrację i ułatwiło nieograniczony dostęp do surowców.
Kiedy pojawił się pomysł na dodanie hoteli i Kosmetycznych Instytutów do portfolio firmy?
Już na początku własnej działalności wiedziałam, że sam kosmetyk, nawet najlepszej jakości, nie wystarcza. Właściwie dobrany, skuteczny, bezpieczny i innowacyjny kosmetyk to oczywiście podstawa odpowiedniej, systematycznej pielęgnacji domowej. Kosmetyki odpowiadające indywidualnym potrzebom skóry są doskonałym orężem w walce z objawami starzenia. Aby dłużej jednak zachować zdrowy i jak najmłodszy wygląd, należy również regularnie odwiedzać kosmetyczkę. Profesjonalna, dobrana do wieku biologicznego skóry, pielęgnacja to doskonałe dopełnienie dbania o siebie i tutaj na arenę wkraczają nasze, firmowane marką, Kosmetyczne Instytuty. Ponadto ważna jest też zrównoważona dieta i odpoczynek. Bez tego nawet najbardziej zaawansowana pielęgnacja, nie w pełni przyniesie oczekiwane rezultaty. Nie da się zamaskować pudrem zmęczenia, a tym bardziej zlikwidować makijażem oznak codziennego stresu. Dlatego też stworzyliśmy niepowtarzalne miejsca – luksusowe Hotele SPA, gdzie każdy jest w stanie znaleźć, właściwą dla siebie, formę relaksu. Dzięki połączeniu tych istotnych elementów niezbędnych do utrzymania piękna, stworzyłam holistyczny świat marki Dr Irena Eris.
Co do prowadzenia tego biznesu wniosło Laboratorium Kosmetyczne Dr Irena Eris?
Naukowy know-how. Jako jedna z niewielu firm w Europie posiadamy, unikatowe w branży kosmetycznej, Centrum Naukowo-Badawcze. Prowadzimy tam skomplikowane badania metodą in vitro, ex vivo i in vivo. Wiadomo nie od dziś, że produkcja wysokiej jakości kosmetyków pielęgnacyjnych wymaga bardzo dobrego warsztatu technologicznego i idealnych, niemalże farmaceutycznych warunków produkcji. Jednak aby kosmetyk był naprawdę bezpieczny, skuteczny i innowacyjny potrzebne jest wsparcie zaplecza naukowego. Nasze zaawansowane technologicznie badania, prowadzone pod kierunkiem wybitnych naukowców i specjalistów, innowacyjne podeście do kosmetologii, wyprzedzanie światowych trendów to są z pewnością cechy, które sprawiają, że nasze Centrum może być uznane za wyjątkową placówkę badawczą, a jego osiągnięcia, dzięki licznym publikacjom w międzynarodowej literaturze naukowej, stanowią znaczący wkład w rozwój światowej kosmetologii. Posiadamy patenty i wiele autorskich, czekających na rejestrację, zgłoszeń patentowych. Dzięki takiemu zapleczu, całą tę perfekcję zamykamy w słoiczku, po który sięga codziennie kobieta. W Kosmetycznych Instytutach oferujemy ponad 120 autorskich zabiegów, które również czerpią z tego naukowego zaplecza.
Czym się różni polski rynek, jaka jest jego specyfika, a jak to wygląda np. na zachodzie czy w Azji?
Polski rynek kosmetyczny jest jednym z niewielu na świecie, jak nie jedynym, w którym branża kosmetyczna obroniła się przed dominacją zachodniej konkurencji korporacyjnej. Polskie firmy z rodzimym kapitałem mają wciąż około 50% rynku. I choć ostra walka konkurencyjna nieustannie trwa, to widać wyraźnie, że zachodnie koncerny niestety ją przegrały. Liczyły, że po wejściu do Polski po 89. roku uda im się od razu przejąć przynajmniej 80% rynku. Plany te jednak nie powiodły się. Co więcej, dzisiaj rodzimi producenci radzą sobie coraz lepiej, a ich udziały rynkowe rosną, podczas gdy zachodni konkurenci praktycznie stoją w miejscu. Przewaga ta jest bardzo budująca i świadczy o jakości naszych rodzimych produktów.
Z kosmetologicznego punktu widzenia, anatomia i fizjologia skóry jest wszędzie jednakowa. Nieważne: Azja, Afryka czy Stany Zjednoczone. Natomiast gusta się faktycznie różnią. Azjatki kochają te kosmetyki, które rozjaśniają i wybielają im skórę. To absolutny priorytet. I cenią lżejsze produkty, lekkie konsystencje. Kraje arabskie mają raczej wymagania co do zapachu: lubią te cięższe, orientalne. We mnie największe zdziwienie budziło to, że na Bliskim Wschodzie jest tak duże zapotrzebowanie na kosmetyki pielęgnacyjne. Tam naprawdę kobiety o siebie dbają. Mimo, że Arabki noszą czadory i chusty – i często widać im tylko umalowane oczy – wielką wagę przykładają do zdrowia, do pięknej skóry. Eksportujemy tam dermokosmetyki Pharmaceris, które cieszą się dużym uznaniem.
Polski rynek kosmetyczny jest jednym z niewielu na świecie, jak nie jedynym, w którym branża kosmetyczna obroniła się przed dominacją zachodniej konkurencji korporacyjnej.
Jak postrzegana jest polska firma za granicą?
Mimo nowoczesnych rozwiązań i jakości polskich kosmetyków, napis Made in Poland nie otwiera drzwi na Zachodzie. Polskie produkty są tam niedoceniane, ze względu na kraj pochodzenia i utrwalone, nieprawdziwe stereotypy jego postrzegania. Kojarzymy się wciąż z krajem przaśnym, z epoki PRL-u. Tymczasem wystarczy spojrzeć dookoła, a innowacje widać na każdym kroku. Czy to branża farmaceutyczna, medyczna, informatyczna! Nasi naukowcy i specjaliści są często liderami na światowym poziomie. To oni dokonują odkryć, konstruują marsjańskie łaziki, programują gry, w które gra cały świat. Przedsiębiorcy sami nie zmienią wizerunku kraju na świecie. Nasza codzienna praca, to tylko kropla w morzu potrzeb. Zmiana wizerunku to skomplikowany proces. Dlatego wierzę, że z czasem napis Made in Poland, będzie wreszcie symbolem nowoczesności i wysokiej jakości.
Mimo nowoczesnych rozwiązań i jakości polskich kosmetyków, napis Made in Poland nie otwiera drzwi na Zachodzie.
A jak to było z Comité Colbert? Jak się Państwu udało dostać do tak prestiżowego klubu? Jak ten fakt pomaga marce?
To dla nas wielki zaszczyt i wyróżnienie. Comité Colbert nie jest organizacją, do której można się „zapisać”. Tam zostaje się zaproszonym. Członkowie elitarnego Comité Colbert to ponad 70 marek i instytucji będących na całym świecie synonimami luksusu, niezawodności i wysokiej jakości. Spełnialiśmy te kryteria, ale zanim nas przyjęto, upłynął jeszcze rok. W tym czasie musieliśmy uzyskać poparcie dwóch członków komitetu, którzy mieli za nas poręczyć, niejako nas wprowadzić. Były to firmy Chanel i Hermès. Procedura zakończyła się posiedzeniem, na którym wszyscy członkowie organizacji jednogłośnie zgodzili się na nasze uczestnictwo. Oficjalnie wstąpiliśmy do klubu w listopadzie 2012 roku.
Jestem z tego dumna. Członkostwo w tym klubie wiąże się głównie z prestiżem, nie mam z tego większych profitów. Ale jest jednocześnie potwierdzeniem, że marka Dr Irena Eris prezentuje najwyższy, światowy poziom. Jesteśmy jedyną firmą kosmetyczną w Comité Colbert, która nie wywodzi się z Francji przy tym też jedyną marką z Polski. Dla mnie to ukoronowanie marzeń. Nigdy nie przypuszczałam, że to wszystko zajdzie tak daleko…
Jesteśmy jedyną firmą kosmetyczną w Comité Colbert, która nie wywodzi się z Francji przy tym też jedyną marką z Polski.
Jak Polki postrzegają luksus? Jak to się zmieniło na przestrzeni lat kiedy działa firma?
Polki zawsze ceniły kosmetyki dobrej jakości. Mają dużą świadomość produktu. Stawiają zdecydowanie na pielęgnację, wiedząc, jak jest ważna. Sam makijaż nie zatroszczy się o naszą skórę, nie poprawi jej kondycji od wewnątrz. Polki o tym wiedzą i na dodatek, potrafią umiejętnie, z szerokiej oferty rynkowej, wybrać produkty pielęgnacyjne właściwe dla siebie. Granica luksusu dziś się nieco przesuwa. Produkt nie musi być „zabójczo” drogi by być uznanym za luksusowy. Skuteczność, bezpieczeństwo i przyjemność stosowania to kryteria, które decydują dziś o zakupowych preferencjach Polek.
Jakie mają potrzeby? Marzenia?
Myślę, ze marzenia Polek odzwierciedla nasza misja. Panie chcą być zadbane, pewne siebie, by tę pewność i poczucie własnej wartości przekładać na realizację własnych marzeń, potrzeb i samorealizacji życiowej.
Jakie są trendy na polskim rynku, co się zmienia? Jakie tendencje są najbardziej zauważalne?
Zaawansowanie technologiczne – innowacyjność i idąca za tym skuteczność zamknięta w słoiczku – to nasz kierunek rozwoju i tego szukają Polki. Mają świadomość, że to, co im oferujemy, jest nowoczesne, oparte na pogłębionych badaniach naukowych, patentach. Nie sprzedajemy marzeń bez pokrycia. Precyzyjnie komunikujemy, dokąd nasz krem dociera, jak oddziałuje na poszczególne warstw skóry. Pokazujemy badania aparaturowe, poparte wieloletnimi badaniami i analizami. Taki produkt jest wiarygodny i broni się sam!
Jakość produktu to jedno, a jak najlepiej komunikować markę luksusową, jakie stosować działania reklamowe i PRowe, żeby były skuteczne i wiarygodne?
Trzeba być przede wszystkim prawdziwym, we wszystkich obszarach działalności. Produkt luksusowy musi mieć odpowiednią oprawę. Dotyczy to nie tylko reklamy, opakowań, ale również miejsca sprzedaży, gdzie personel, w sposób profesjonalny, potrafi opowiedzieć o produkcie i świadomie dobrać ten najlepiej odpowiadający naszym potrzebom.
Jest Pani na 83. miejscu w rankingu najbogatszych Polaków i jednocześnie 15. Polką (Forbes 2017). Jak bogactwo zmieniło Pani życie, gust, podejście do kwestii materialnych i pieniędzy? Czy w ogóle to coś zmieniło?
Mam bardzo specyficzne podejście do tego typu rankingów. Nie są one miarodajne. Nie wykazują, że kapitał, którym dysponujemy to środki niezbędne do inwestowania i rozbudowy biznesu, a to jest dla nas cel sam w sobie – nie pieniądze. Oczywiście, ułatwiają życie, ale nie są dla mnie synonimem luksus. Luksusem jest znalezienie równowagi w codziennym życiu. Umiejętne korzystanie z wolnego czasu, realizacja swoich pasji i marzeń, odnalezienia prawdziwego szczęścia w sobie. To czas na książkę, teatr, przyjaciół. Pilnuję, żeby nie tracić go na rzeczy błahe, czy złej jakości. Staram się być na bieżąco z nowościami w literaturze. Po prostu normalnie żyć.
Luksusem jest znalezienie równowagi w codziennym życiu. Umiejętne korzystanie z wolnego czasu, realizacja swoich pasji i marzeń, odnalezienia prawdziwego szczęścia w sobie.
To jest szczęście? Spełnienie?
Kasia Kowalska śpiewała, że wszystkim nam brakuje szczęścia… Ale to chyba takie typowo polskie nastawienie, wynikające ze skłonności do wiecznego narzekania i szukania „dziury w całym”. A przecież świat potrafi pozytywnie zaskakiwać… Warto mieć świadomość, że prawdziwe szczęście nosimy tylko w sobie.
Warto mieć świadomość, że prawdziwe szczęście nosimy tylko w sobie.
Co przynosi Pani największą satysfakcję?
Praca. Dom. Rodzina – to chyba nic oryginalnego.
Jakie marzenia ma Pani jeszcze na swojej liście?
Marzeń jest wiele… i biznesowych, i prywatnych… Jednak przede wszystkim chciałaby, by to co robię, wciąż sprawiało, że czuję się szczęśliwa. I tego wszystkim życzę.